Tytuł: "Azyl"
Wydawnictwo: Znak litera nova, 2013r.
Liczba stron: 240
Wiktoria Paliczek to młoda mężatka z siedmioletnim stażem, która w komputerze swojego męża Bastka znajduje kompromitujące zdjęcia z integracyjnego, służbowego wyjazdu, jasno i wyraźnie wskazujące na to, że nie dotrzymuje jej wierności. Załamana tym faktem postanawia wyjechać, aby zastanowić się, co zrobić ze sobą i nowo uzyskanymi informacjami na temat małżonka. Tym oto sposobem podróżuje do Chorwacji, a dokładnie do Dubrownika, gdzie spędzała kiedyś wakacje z rodzicami, podczas których czuła się szczęśliwa i bezpieczna. Ma nadzieję, że identyczne pozytywne uczucia będą jej nadal towarzyszyć, jednak na miejscu okazuje się, że to wcale nie takie proste, ani jednoznaczne.
Wiktoria zaprzyjaźnia się z barmanką o nietypowym imieniu - Jasna, a także z Sandrą, która prowadzi schronisko dla bezpańskich psów. Każda z nich, to kobieta z przeszłością, o której wolałaby zapomnieć i zacząć życie od nowa bez ciążącego im bagażu doświadczeń. Być może to właśnie je połączyło i zrodziło nić porozumienia. Wiki kocha zwierzęta, dlatego proponuje Sandrze pomoc w charakterze wolontariuszki. Praca jest bardzo ciężka i wyczerpująca, a warunki prymitywne, pomimo tego dziewczyna sprawdza się w tym zadaniu, wiedząc, że robi coś dobrego. Przeistacza się z niepewnej siebie kobiety, godzącej się na wszelkie ustępstwa, w świadomą własnej wartości, która potrafi powiedzieć stanowcze "nie" kiedy wymaga tego sytuacja. Udało jej się nawet zaplanować swoją najbliższą przyszłość i podtrzymać decyzję aż do końca.
Azyl należy do gatunku powieści obyczajowych. Jest to niestety książka bez sensu, bez celu oraz bez konkretnego zakończenia. Niedopracowana w najdrobniejszych detalach, naszpikowana wręcz beznadziejnymi fragmentami, tekst momentami totalnie do niczego. Być może miał mieć formę żartu, ale niezbyt to autorce wyszło. Mnogość bohaterów wprowadza spory, zupełnie niepotrzebny chaos. Do połowy książki wiało zwyczajną nudą, miałam nadzieję, że to się zmieni, ale nic z tego. Zawiodłam się, straciłam tylko czas przy tej lekturze. Jedyne, co mogę zaliczyć na plus to ładna okładka i ciekawy pomysł, ale to wszystko. Autorka nie wykorzystała drzemiącego w nim potencjału, a szkoda. Osobiście nie polecam!
Moja ocena: 2/5 [słaba]
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytamy powieści obyczajowe
O autorze:
Izabela Sowa to polska pisarka, zasłynęła powieściami wydanymi przez wydawnictwo Prószyński i Sp. w tzw "Owocowej serii" tj 'Smak świeżych malin', 'Cierpkość wiśni', 'Herbatniki z jagodami' (2002-2003). Typowa sowa: większość dnia przesypia ukryta w krakowskich bibliotekach i czytelniach. Budzi się późnym wieczorem i wtedy zaczyna tworzyć. [źródło informacji - strona lubimyczytac.pl]
Publikacja:
Lubimy czytać
Wiktoria zaprzyjaźnia się z barmanką o nietypowym imieniu - Jasna, a także z Sandrą, która prowadzi schronisko dla bezpańskich psów. Każda z nich, to kobieta z przeszłością, o której wolałaby zapomnieć i zacząć życie od nowa bez ciążącego im bagażu doświadczeń. Być może to właśnie je połączyło i zrodziło nić porozumienia. Wiki kocha zwierzęta, dlatego proponuje Sandrze pomoc w charakterze wolontariuszki. Praca jest bardzo ciężka i wyczerpująca, a warunki prymitywne, pomimo tego dziewczyna sprawdza się w tym zadaniu, wiedząc, że robi coś dobrego. Przeistacza się z niepewnej siebie kobiety, godzącej się na wszelkie ustępstwa, w świadomą własnej wartości, która potrafi powiedzieć stanowcze "nie" kiedy wymaga tego sytuacja. Udało jej się nawet zaplanować swoją najbliższą przyszłość i podtrzymać decyzję aż do końca.
Azyl należy do gatunku powieści obyczajowych. Jest to niestety książka bez sensu, bez celu oraz bez konkretnego zakończenia. Niedopracowana w najdrobniejszych detalach, naszpikowana wręcz beznadziejnymi fragmentami, tekst momentami totalnie do niczego. Być może miał mieć formę żartu, ale niezbyt to autorce wyszło. Mnogość bohaterów wprowadza spory, zupełnie niepotrzebny chaos. Do połowy książki wiało zwyczajną nudą, miałam nadzieję, że to się zmieni, ale nic z tego. Zawiodłam się, straciłam tylko czas przy tej lekturze. Jedyne, co mogę zaliczyć na plus to ładna okładka i ciekawy pomysł, ale to wszystko. Autorka nie wykorzystała drzemiącego w nim potencjału, a szkoda. Osobiście nie polecam!
Moja ocena: 2/5 [słaba]
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytamy powieści obyczajowe
O autorze:
Izabela Sowa to polska pisarka, zasłynęła powieściami wydanymi przez wydawnictwo Prószyński i Sp. w tzw "Owocowej serii" tj 'Smak świeżych malin', 'Cierpkość wiśni', 'Herbatniki z jagodami' (2002-2003). Typowa sowa: większość dnia przesypia ukryta w krakowskich bibliotekach i czytelniach. Budzi się późnym wieczorem i wtedy zaczyna tworzyć. [źródło informacji - strona lubimyczytac.pl]
Publikacja:
Lubimy czytać
szkoda, chociaż ostanio mam wrażenie, że każda kolejna ksiażka autorki jest słabsza. Albo ja mam coraz wyższe oczekiwania ;)
OdpowiedzUsuńPogubiła się najwyraźniej Autorka pisząc być może na siłę. Czasem odnosi się takie wrażenie, że książki powstają właśnie tak na siłę, żeby coś wydać.... nazwisko tej Pani jest mi znane, ale książki nie.
OdpowiedzUsuń