Tytuł: "Cień gejszy"
Wydawnictwo: Replika, 2011
Liczba stron: 252
Tokio, Japonia 1905 rok - zostaje popełnione morderstwo. Mężczyzna, a właściwie były przyjaciel strzela do polskiego oficera i jego japońskiej narzeczonej. Pod wpływem impulsu zabija też służącą, która staje się mimowolnym świadkiem całego zajścia. Zabójca przyszedł po coś konkretnego. Czegoś szuka, ale niczego nie znajduje. Co jest tak cenne, aby w imię tego poświęcić życie trojga ludzi?
Gdańsk, współcześnie - Emil Żądło to były policjant, obecnie pisze artykuły do gazety. Mieszka z Martą, która pracuje w muzeum jako historyczka sztuki. Okazuje się, że na różnych forach internetowych ktoś podszywa się pod Emila i publikuje w jego imieniu co najmniej dziwne treści. Akcja toczy się ekscytująco, zdecydowanie nabiera tempa. Bohater odbiera głuche telefony. Nękanie odbywa się z coraz większym natężeniem, co trudno wytrzymać.
Policja wszczyna nieoficjalne śledztwo, wpada na trop mężczyzny, który stoi za niewyjaśnionymi zdarzeniami. Niestety znaleźli go martwego. Poza tym szybko trafiają na kolejną ofiarę, która posiada kolekcję japońskich drzeworytów. Jaki jest element łączący oba zabójstwa? Prywatne dochodzenie prowadzi do politycznej afery. Za wszystko odpowiada człowiek, który jest generalnie nie do ruszenia. Czy uda się Emilowi dokonać tego, co wydaje się niemożliwe?
Drzeworyty oddają klimat epoki. Ich tematyka zamyka się w życiu codziennym Japończyków, ale nie przedstawiają trudów ani trosk, tylko zabawę i radość. To było najbardziej istotne. Gejsza, która widnieje na drzeworytach jest zagadkowa. Bardzo piękna. W ogóle gejsze to artystki, wykształcone kobiety, które przestrzegały wielu zasad moralnych. Nie sprzedawały swojego ciała w przeciwieństwie do kurtyzan.
Cień gejszy ukazuje szczegóły historycznego japońskiego miasta Tokio oraz współczesnego polskiego Gdańska. Zupełnie jak dwa różne światy. Coś je jednak łączy. Z zapartym tchem czytałam o Kriegsmarine, czyli pruskiej marynarce, która brała udział w wojnie rosyjsko - japońskiej w 1905 roku. Odnalezione stare zdjęcia z tego okresu są na wagę złota. Jako pasjonatka genealogii już tak mam, że zwracam uwagę na coś, co dla innych wcale nie jest równie istotne. Zagadkowa postać twórcy drzeworytów - Baisona pozwala na wiele hipotez. Autorka łączy fikcję literacką z autentycznymi historycznymi zdarzeniami. Jest to zarówno kryminał, jak i sensacja. Książka naprawdę z najwyższej półki. Jedyne, co mogę zrobić, to polecić ją każdemu czytelnikowi. Czynię to z ogromną przyjemnością i najwyższym przekonaniem.
Moja ocena: 5/5 [rewelacyjna]
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: History Books
O autorze:
Anna Klejzerowicz to pisarka, publicystka, fotograf, redaktor. Autorka licznych artykułów z
zakresu historii sztuki oraz zdjęć teatralnych i artystycznych;
wieloletni współpracownik Teatru Atelier w Sopocie. [źródło informacji - strona lubimyczytac.pl]
Publikacja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz