czwartek, 13 czerwca 2013

"Siedem minut po północy"

Autor: Patrick Ness
Tytuł: "Siedem minut po północy"
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc, 2012
Ilość stron: 216


Książka powstała na podstawie pomysłu Siobhan Dowd, której przeszkodziła w jego realizacji przedwczesna śmierć. Zdążyła napisać początek i wykreować sylwetki bohaterów, a dokończenie książki zlecono Patrickowi Nessowi, który nie bez oporów podjął się jakże niełatwego zadania. Ogarniały go miliony wątpliwości, czy sprosta wyzwaniu, ale zrobił wszystko, co w jego mocy i stworzył niesamowitą powieść, której dodatkowym, a być może głównym atutem są fenomenalne ilustracje Jima Kaya.

Trzynastoletni Conor O'Malley to chłopiec, borykający się tragiczną rzeczywistością, w której jego mama umiera na raka. Wypróbowano już wszystkie sposoby leczenia, które okazały się bezskuteczne i choć początkowo optymizm ich nie opuszczał w końcu byli zmuszeni przyznać sami przed sobą, że przegrywają tę nierówną walkę. Bohater nie potrafi zaakceptować tego faktu, wypiera go ze świadomości, do samego końca nie jest gotowy na ostatnie pożegnanie z mamą, przecież mają jeszcze tyle wspólnie do zrobienia, do przeżycia.

Conor to wyjątkowo samodzielny młody człowiek, wspiera mamę, na ile to możliwe, pomaga w pracach domowych, stara się uczyć, jednak przez sytuację rodzinną staje się obiektem drwin nieznośnych kolegów z klasy. Musi zamieszkać z babcią, za którą nie przepada. Nawet ojciec, z którym od dawna nie miał kontaktu przylatuje z Ameryki wesprzeć go duchowo, ale nikt nie jest w stanie mu pomóc. Chłopak staje się coraz bardziej wybuchowy, można by rzec wręcz agresywny, a nikt go nie karze za przekroczenie granic dobrego wychowania ze względu na skomplikowane warunki życiowe. Nie odnajduje się zupełnie w realnym świecie. Dlatego dręczą go koszmary. Każdej nocy budzi się i siedem minut po północy atakuje go ogromny cis, przeistaczający się w potwora, którego tak naprawdę się nie obawia. Prawdziwym koszmarem jest dla niego TEN drugi, charakterystyczny i związany ściśle z potencjalną śmiercią mamy. Potwór opowiada trzy historie z morałem, a czwartą powinien opowiedzieć Conor, taką mają umowę. Podobno nastolatek osobiście go wezwał i jest tym faktem nieco zdezorientowany. Koszmary z udziałem cisu są bardzo prawdziwe, gdyż na podłodze znajdują się na przykład trujące czerwone jagody, pomimo zamkniętego okna. Dlaczego akurat godzina 12.07 budzi bestię? Tutaj nic nie jest dziełem przypadku!

Książka poraża przesłaniem skierowanym do czytelnika w każdym przedziale wiekowym. Skłania do głębokiej refleksji nad stosunkami panującymi w naszej rodzinie. Przedstawiony potwór to nic innego, jak personifikacja negatywnych emocji Conora, który próbuje się zmierzyć ze śmiertelną chorobą matki. Jej samej także nie było łatwo, nie dość, że umierała w młodym wieku, to jeszcze z bolesną świadomością faktu, że zostawia jedynego syna na pastwę losu i dramat jej nieobecności. Trudna była ich ostatnia rozmowa, pełna cierpienia i świadomości nieubłaganej ostateczności. Atmosfera powieści nacechowana jest dualizmem: rzeczywistość Conora - rzeczywistość potwora; noc - dzień; prawda - kłamstwo.

Siedem minut po północy to książka objętościowo niewielka, ale zawarta w niej treść po prostu przytłacza emocjami. Autor przedstawił historie, które mogły się przydarzyć każdemu z nas, z którymi  niejeden potrafi się utożsamiać. Użył stylu prostego, bez zbędnych komplikacji, przez co tym celniej trafia w serce każdego czytelnika. Po jej lekturze nie da się być obojętnym czy niewzruszonym, budzi tysiące sprzecznych uczuć. Cokolwiek napiszę nie odda to jej piękna i wyjątkowości. Brakuje mi po prostu słów na tyle górnolotnych i wzniosłych, aby oddały głębię moralnego przesłania. Opowiada o prawdziwym życiu, bólu rozstania i walce z osobistymi demonami. Przecież każdy z nas jest niechlubnym ich posiadaczem.

Siedem minut po północy obudziło także moje demony. 30 czerwca minie trzecia rocznica śmierci mojej Mamy. Pamiętam, jakby to było wczoraj, kiedy otrzymałam telefon z informacją paraliżującą zmysły, odbierającą chęć do życia. Szczerze mówiąc nie wiem, jakim cudem przeżyłam ten mroczny okres. Mama była już starszą osobą i pamiętam czas, w którym bałam się TEGO dnia, bo wiedziałam, że nadejdzie, a ja nie poradzę sobie ze świadomością, że Jej już nie ma. Przepraszam za osobistą dygresję. Wybaczcie, że się rozmazałam, ale winić za to mogę jedynie tę książkę, która wywiera taki wpływ na człowieka. Z całego serca gorąco polecam!

Recenzję pragnę dedykować pamięci mojej Mamy...

Moja ocena: 5/5

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Z półki 2013


6 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś. To naprawdę głęboka, mocna i wartościowa książka, bo jeśli coś skłania do refleksji, nie pozostawia obojętnym - to już bardzo dużo:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy przeżył z nas śmierć kogoś bliskiego. Zachęciłaś mnie i to bardzo do przeczytania książki.
    Pozdrawiam Cię serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katie - masz całkowitą rację. Nikt z nas nie jest wolny od bolesnych doświadczeń.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Hmm, bardzo poruszająca recenzja, myślę że przeczytam książkę..

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelina - zachęcam do tego mocno i pozdrawiam :)

      Usuń