Tytuł: "Chodziło o miłość"
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2013
Ilość stron: 290
"Arek jest dziennikarzem, sterroryzowanym przez swoją kotkę rozwodnikiem, korzystającym raz w tygodniu z terapii. Justa uwielbia długie koszule, seks i niespodzianki, czasami mieszka w szpitalu psychiatrycznym." - z okładki
Aureliusz Kic, główny bohater powieści to ponad trzydziestoletni rozwodnik szukający nowej, wielkiej miłości. Każda kobieta tworząca z nim związek po czasie stwierdza, że nie chce z nim być. Z powodu nazwiska był pośmiewiskiem w szkole podstawowej i od tego okresu ma zakodowany brak pewności siebie. Na to nakładają się problemy w domu i nieudane relacje z mamą oraz toksyczną babcią, które odbijają się w przyszłości czkawką. Na domiar złego ojciec porzuca rodzinę, gdy Arek ma zaledwie cztery lata. To wszystko powoduje, że odwiedza raz w tygodniu psychologa, który pomaga uporać się z przeszłością.
Aureliusz Kic, główny bohater powieści to ponad trzydziestoletni rozwodnik szukający nowej, wielkiej miłości. Każda kobieta tworząca z nim związek po czasie stwierdza, że nie chce z nim być. Z powodu nazwiska był pośmiewiskiem w szkole podstawowej i od tego okresu ma zakodowany brak pewności siebie. Na to nakładają się problemy w domu i nieudane relacje z mamą oraz toksyczną babcią, które odbijają się w przyszłości czkawką. Na domiar złego ojciec porzuca rodzinę, gdy Arek ma zaledwie cztery lata. To wszystko powoduje, że odwiedza raz w tygodniu psychologa, który pomaga uporać się z przeszłością.
W poczekalni u terapeuty poznaje Justynę, która wywraca jego życie do góry nogami. Także ona ma własną historię. Mama zmarła osierocając siedmioletnią córeczkę i po tym wydarzeniu wychowywał ją ojciec, chociaż "wychowywał" to zbyt wielkie słowo. Znęcał się nad nią, codziennie sprawiał lanie paskiem od spodni. Postanowiła wpaść w anoreksję, aby zwrócić na siebie jego uwagę, tę pozytywną oczywiście, niestety bezskutecznie. Na początku postawiono u Justyny błędną diagnozę choroby afektywnej dwubiegunowej, a tak naprawdę cierpi na borderline, czyli formę zaburzenia osobowości.
Oboje potrzebują pomocy specjalisty. Czy razem pokonają przeciwności losu, a miłość okaże się najlepszym lekiem na całe zło?
Chodziło o miłość to książka o poszukiwaniu bliskości w kontaktach z drugim człowiekiem, a także obawach przed odrzuceniem. Jak na mój gust zdecydowanie zbyt dużo w niej pierwiastka męskiego, nie podoba mi się sposób postrzegania rzeczywistości przez bohatera. Arek w prawie każdym rozdziale książki masturbuje się i jest niejako dumny z tego faktu. Jakby nic nie było ważne, tylko własna przyjemność. Na sesji terapeutycznej omawiają rodzaj wypróżniania Arka, co wydaje się bezsensowne i niczego nie wnosi do całokształtu powieści. Nie wspomnę już o opisie kupy koleżanki w reklamówce zwisającej z okna akademika, czy oddaniu stolca na cmentarzu za grobami mamy i babci, albo polowaniu na prostytutki. Większość tekstu krąży wokół seksu, czego na dłuższą metę nie da się strawić. Być może autor zamierzał wykorzystać poczucie humoru jako tarczę ochronną, ale ja osobiście jestem lekko zdegustowana i znudzona. Sprawa tytułowej miłości została przez to stłumiona. Podobało mi się wprowadzenie pierwiastka genealogicznego, kiedy bohater poszukuje ojca i wyrusza w podróż na spotkanie z nim. Robert Rient wprowadził wiele wątków pobocznych i przyznaję, że sensownie zakończył te historie. Stworzył dużo ciekawych i diametralnie różnych bohaterów i każdy z nich prawidłowo odegrał swoją rolę. Niełatwo mi zachęcać Was do czytania książki, bo po prostu mam mieszane uczucia. Polecam jednakże fanom prozy Roberta Rienta, albo osobom, którym spodobają się opisy powodujące obniżenie oceny u mnie. Przecież są gusta i guściki!
Moja ocena: 2/5
Opublikowano na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/171563/chodzilo-o-milosc/opinia/11617433
Chodziło o miłość to książka o poszukiwaniu bliskości w kontaktach z drugim człowiekiem, a także obawach przed odrzuceniem. Jak na mój gust zdecydowanie zbyt dużo w niej pierwiastka męskiego, nie podoba mi się sposób postrzegania rzeczywistości przez bohatera. Arek w prawie każdym rozdziale książki masturbuje się i jest niejako dumny z tego faktu. Jakby nic nie było ważne, tylko własna przyjemność. Na sesji terapeutycznej omawiają rodzaj wypróżniania Arka, co wydaje się bezsensowne i niczego nie wnosi do całokształtu powieści. Nie wspomnę już o opisie kupy koleżanki w reklamówce zwisającej z okna akademika, czy oddaniu stolca na cmentarzu za grobami mamy i babci, albo polowaniu na prostytutki. Większość tekstu krąży wokół seksu, czego na dłuższą metę nie da się strawić. Być może autor zamierzał wykorzystać poczucie humoru jako tarczę ochronną, ale ja osobiście jestem lekko zdegustowana i znudzona. Sprawa tytułowej miłości została przez to stłumiona. Podobało mi się wprowadzenie pierwiastka genealogicznego, kiedy bohater poszukuje ojca i wyrusza w podróż na spotkanie z nim. Robert Rient wprowadził wiele wątków pobocznych i przyznaję, że sensownie zakończył te historie. Stworzył dużo ciekawych i diametralnie różnych bohaterów i każdy z nich prawidłowo odegrał swoją rolę. Niełatwo mi zachęcać Was do czytania książki, bo po prostu mam mieszane uczucia. Polecam jednakże fanom prozy Roberta Rienta, albo osobom, którym spodobają się opisy powodujące obniżenie oceny u mnie. Przecież są gusta i guściki!
Moja ocena: 2/5
Opublikowano na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/171563/chodzilo-o-milosc/opinia/11617433
Moim zdaniem w tych opisach, które cię zdegustowały, to nie one były sednem sensu stricte - były czymś, co zwracało uwagę na obsesje, lęki i cechy charakteru bohatera, coś znaczyły - dlatego je kupuję:) Poza tym nie były dla mnie aż tak niestrawne, bo okraszone poczuciem humoru, takim męskim i rubasznym, ale dla mnie była to miła odmiana. Szkoda, że książka nie przypadła ci do gustu :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadora - przepraszam, że nie odebrałam książki tak samo jak Ty, ale chyba mam prawo do własnego zdania:)
UsuńPozdrawiam :)
Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce i mam mieszane uczucia, co do tego jak mogłabym ją odebrać. Nie wiem czy warto próbować po nią sięgać? Co jeśli mi się nie spodoba ?
OdpowiedzUsuńmiqaisonfire - szkoda Twojego czasu, który mogłabyś wykorzystać na inną, lepszą książkę :)
UsuńPozdrawiam :)
Kurczę, właśnie jadłam :P:P a swoją drogą gdzieś ostatnio czytałam o tej książce i wtedy wydała mi się całkiem interesująca, a teraz już sama nie wiem :)
OdpowiedzUsuńkasia23112511 - pozostaje mi jedynie zaproponować Ci przeczytanie książki i wyrobieniu sobie własnej opinii :)
UsuńPozdrawiam :)
Jeśli akurat wpadnie mi w ręce - przeczytam, choćby po to zobaczyć jakie odczucia we mnie wywoła :)
UsuńZdecydowanie warto! Aneczka jako mama przestraszyła się pewnie oczywistego faktu, że chłopcy i mężczyźni się masturbują, często i gęsto, szczególnie nastolatkowie. Świetna lektura, głęboka, wzruszająca, samemu sprawdzić warto i poczytać inne recenzje, albo wywiady z autorem.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - wiem o naturze męskiej zdecydowanie więcej, niż jestem w stanie znieść :) Jednak to nie powód, żeby opisywać i powtarzać to samo w każdym rozdziale. Nie interesują mnie wywiady z panem Robertem Rientem, bo nie dostanie ode mnie drugiej szansy :)
UsuńPozdrawiam :)