Tytuł: "Spotkamy się kiedyś w moim raju"
Wydawnictwo: Świat Książki, 1996
Liczba stron: 192
Christel Zachert opisuje ostatni rok życia swej piętnastoletniej córki Isabell, która zmarła na nowotwór. Ten trudny rok przemienił młodą dziewczynę w dojrzałą kobietę. Po wystąpieniu pierwszych niepokojących objawów przypominających grypę, zaledwie w tydzień stan zdrowia mocno się pogorszył. Od razu postawiono diagnozę, że to nowotwór złośliwy w końcowym stadium.
Doktor Tobellius rozpoczął leczenie onkologiczne, ale rodzina dowiedziała się, że nowotwór zaatakował już całe ciało. Był to mięsak, guz tkanki łącznej, jeden z najbardziej agresywnych nowotworów. Rokowania okazały się tragiczne, a lekarze dawali jej zaledwie kilka dni życia, o ile nie wydarzy się cud. Dziewczyna zostaje zoperowana, jednak realne szanse dotyczą nie całkowitego wyzdrowienia, ale tylko przedłużenia życia o kilka tygodni, ewentualnie miesięcy.
Całe otoczenie wspiera chorą, ona to czuje i stąd czerpie siłę do walki. Pierwszą chemię zniosła w miarę dobrze, chociaż zaczęły wypadać jej włosy, co było dla niej niezwykle przykre. Wyniki po pierwszym tygodniu terapii wykazały, że guz znacząco się cofnął, więc stanowiło to spory sukces i spowodowało radość chorej, a także członków jej rodziny oraz przyjaciół. Zostaje wypisana na okres świąt Bożego Narodzenia do domu, ale zaraz potem musiała ponownie stawić się w szpitalu, aby kontynuować leczenie.
Terapia ogólnie przyniosła dziewięćdziesiąt osiem procent wyzdrowienia, z czego wszyscy bardzo się cieszyli, choć wiedzieli, że walka jeszcze się nie skończyła. 3 marca 1982 roku obchodziła swoje szesnaste urodziny. Każdy zdawał sobie sprawę z faktu, że być może są to ostatnie spędzone z najbliższymi. Od dawna Isabell grała na flecie, a teraz rodzice kupili fortepian, specjalnie dla niej zaciągając kredyt w banku, aby ją uszczęśliwić.
Doktor Tobellius motywując swoją pacjentkę do walki wypowiedział znamienne słowa, za które później wielokrotnie dziękowała:
"(...) Nie można wygrać życia, jeśli się nie ma odwagi (...)" - [ str. 66]
Terapia, aby przyniosła pełne rezultaty powinna być prowadzona przez dwa albo trzy lata. Tak długi pobyt w szpitalu, to zbyt wiele jak na szesnastolatkę i jej rodzinę. Są po prostu załamani. Niestety następuje nawrót choroby, a dziewczynie zaczyna brakować siły i motywacji, odczuwa głównie ból. W końcu się poddaje, gdy nie widać już szansy na wyleczenie podejmuje decyzję, aby zaaplikowano jej leki uspokajające, dzięki którym zaśnie bez bólu. Rodzice musieli zaakceptować jej wybór. Isabell umiera 17 listopada 1982 roku o godzinie piątej rano.
Spotkamy się kiedyś w moim raju to ostatni rok życia córki opisany przez Christel, a jednocześnie opiera się na pamiętniku, który zaczęła prowadzić Isabell przebywając w szpitalu i przekazała swoim rodzicom, aby wiedzieli, co czuje oraz potrafili lepiej ją zrozumieć. W książce znaleźć można listy skierowane do przyjaciół i rodziny, które odsłaniają, w jaki sposób postrzega wydarzenia, z pewnością z zupełnie innej perspektywy niż mama, co wzbogaca zdecydowanie treść. Dołączone zostały fotografie dziewczyny jeszcze przed chorobą oraz podczas jej trwania, kiedy nie ma włosów, a także zdjęcia całej rodziny, razem z braćmi i rodzicami. Należę do empatycznych osób, dlatego spodziewałam się, że wydanie wyciśnie wiele łez z moich oczu. Niestety zbyt mało w niej konkretnych, burzliwych emocji, bardziej zaś przypominało suchą relację pobytów w szpitalu, na przemian z krótkimi wizytami w domu. Fakt, że główna bohaterka była wyjątkowo silną młodą kobietą pozostaje niezaprzeczalny, jednak czegoś zabrakło w opisach, pewnej wrażliwości, uzewnętrznienia uczuć tak do samego końca. Trudno ją ocenić, bo to lektura niecodzienna. Przypomina o tym, co w życiu najważniejsze, dlatego warto się nad nią pochylić.