niedziela, 2 lutego 2014

"Wiza do Nowego Jorku" Anna Strzelec

Autor: Anna Strzelec
Tytuł: "Wiza do Nowego Jorku"
Wydawnictwo: Związek Literatów Polskich Oddział w Gorzowie Wlkp. oraz Wydawnictwo Sonar Literacki, 2011
Liczba stron: 168


Samotność to jeden z głównych bolączek współczesnego człowieka, bezustannie goniącego za sukcesem, pieniądzem, czy zaspokojeniem wybujałych ambicji. Jak w tym wyścigu szczurów znaleźć czas na miłość, czy przyjaźń? To uczucia deficytowe, poza tym narażają na rozczarowanie, niespełnienie, a także po prostu emocjonalny i wręcz fizyczny ból. Jak wybrnąć z patowej sytuacji? Zastanawia się nad tym problemem Pani Anna Strzelec, ukazując w swojej powieści, że nawet po wielkiej porażce istnieje realna szansa na udaną partnerską relację.

Bohaterką książki jest Leonia, pisarka w średnim wieku, utrzymująca na odległość związek z Wiktorem, Polakiem mieszkającym w Nowym Jorku. W momencie, kiedy do niego przyjeżdża sprawy przybierają na tyle niefortunny obrót, że zrywa tę znajomość. Po rozstaniu nie potrafi się  odnaleźć, bezwiednie przywołuje wspomnienia tego, co robił, mówił, jak wyglądał. Zastanawia się z mieszaniną sceptycyzmu i nadziei nad tym, czy jeszcze w życiu spotka ją coś dobrego. Poznaje Jeremiego, oboje są po przejściach, ale obdarzają się zaufaniem. Na ile silna będzie ich wzajemna fascynacja? Czy przetrwa wszystkie życiowe sztormy?

Leonia chwilowo mieszka u swej przyjaciółki Jane, w której towarzystwie poznaje historię Stanów Zjednoczonych, podziwia Statuę Wolności, przybija do wyspy Ellis Island, czyli miejsca, do którego zmierzali poszukiwacze lepszego życia. W miejscowym muzeum ogląda stare zdjęcia i przedmioty należące do pierwszych imigrantów. Nie ukrywam, że ten wątek spodobał mi się najbardziej ze względu na sentyment do genealogii. Moi przodkowie również przebyli drogę do Ellis Island, nic wiec dziwnego, że czytanie tych fragmentów wywołało szybsze bicie serca i dreszczyk emocji.

Jednocześnie poznajemy tragicznie zmarłą siostrę bliźniaczkę Leonii - Steffi, która wyszła za mąż i zamieszkała w Niemczech powodując niejako zerwanie więzi łączącej bliźnięta. Dopiero nigdy nie wysłany list przedstawia bolesną prawdę o jej problemach, którym była zmuszona stawiać czoła każdego dnia. Leonia w pewnych momentach wyczuwa jej duchową obecność i jest przekonana, że Steffi pragnie coś istotnego przekazać, wpłynąć jakoś na obecne wydarzenia. Ten metafizyczny aspekt stanowi intrygujący element w książce.

Wiza do Nowego Jorku to powieść obyczajowa, której tematyka oscyluje wokół samotności oraz poszukiwania kogoś, kto wypełni tę pustkę. Jest książką o naiwności niosącej ze sobą rozczarowanie, a także o niszczycielskiej sile fałszywej przebiegłości. Przestrzega przed zawieraniem znajomości za pośrednictwem Internetu, który posiada tyle samo wad, co zalet, przynosi tyle samo korzyści, ile czyni szkód. Trudno zachować tutaj zdrową równowagę, można się boleśnie sparzyć. Szukanie kontaktu z drugim człowiekiem, ciepła i trwałego związku wydaje się być sprawą priorytetową dla większości. Czasem te poszukiwania niosą spełnienie, innym razem rozczarowanie. Jednak można w ten sposób kogoś poznać i szczerze pokochać, czego najlepszym przykładem jest Leonia. Narracja na początku powieści jest nieco słabsza, ale potem nabiera rozpędu. Ogólnie rzecz ujmując książka wyjątkowo do mnie przemawia. Podoba mi się optymistyczne zakończenie oraz przedziwny splot wydarzeń związany z odkrywaniem rodzinnych, czasem bolesnych sekretów. Dalszy ciąg losów bohaterów opisuje powieść pt. Okno z widokiem na Prowansję, której lektury już nie mogę się doczekać. Gorąco polecam!

Moja ocena: 4/5 [bardzo dobra]

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytamy powieści obyczajowe

Publikacja: lubimyczytać.pl

O autorze:

Anna Strzelec zadebiutowała w 2008 roku tomikiem wierszy Miłość niejedno ma imię. Z wykształcenia artysta plastyk, zamieszkała w Gorzowie Wielkopolskim, czerpie inspirację i radość z posiadania dzieci, grona przyjaciół, ogrodu i psa. Z głową pełną pomysłów na życie, które czasem udaje jej się zrealizować. Jest członkiem Związku Literatów Polskich. [źródło informacji - okładka książki oraz strona lubimyczytać.pl]   

8 komentarzy:

  1. Skoro tak sympatycznie odebrałaś tę książkę, polecam tym bardziej "Tylko nie życz mi spełnienia marzeń" oraz "Drugą porę życia, czyli jak zabija się miłość". Pisarka pisze w charakterystycznym stylu, wykorzystuje kolaż literacki, są to książki obyczajowe, na długo tkwiące w pamięci. Przy okazji miałam przyjemność przekonać się, że autorka jest autentycznie szczera w swych książkach, więc gorąco polecam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz mnie szczególnie namawiać do prozy Pani Strzelec, ponieważ już znajduję się pod nieodpartym jej urokiem :) Na pewno sięgnę po inne tytuły autorki :)

      Usuń
  2. Ta książka musi być naprawdę smutna! Szkoda że nie jest o niej głośno, bo już po przeczytaniu Twojej recenzji widzę że jest warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne są egzystencjalne rozterki bohaterów, zakończenie zaś jest optymistyczne i daje nadzieję na lepsze jutro :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję Aneczko za pozytywne spojrzenie na moich bohaterów, którzy pozwolili się polubić. :)

      Usuń
    3. Katie- Niepoprawna Romantyczko :) życie składa się ze smutku i radości... a romantyzmu na Long Island dużo... oj dużo :) Zapraszam!

      Usuń
  3. Autorki jeszcze nie znam, ale będę miała na uwadzę ten tytuł gdy zrealizuje swoje czytelnicze plany na najbliższy czas ;)

    OdpowiedzUsuń