Tytuł: "Szczęśliwa przystań"
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, 2013
Ilość stron: 352
Główna bohaterka powieści Rebecca Strand jest
narzeczoną prawnika Michaela Whitmana, z którym tworzy raczej niedobraną parę.
Znalazła się akurat na zakręcie życiowym spowodowanym ciężką chorobą ojca
umierającego w szpitalu na raka trzustki. Rokowania nie są pomyślne, lekarze
nie pozostawiają wątpliwości odnośnie szans na przeżycie.
Rebecca wcześniej straciła mamę, która zmarła
trzy dni przed Bożym Narodzeniem potrącona przez samochód, kiedy Bess była na
pierwszym roku studiów. Tym bardziej śmiertelna choroba taty była dla niej
niesamowitym ciosem. Dowiaduje się o istnieniu swojej przyrodniej siostry - Joy
Jayhawk, będącej owocem niewierności, pospolitej zdrady z artystką.
Bohaterka otrzymuje namiar na skrzynkę bankową,
gdzie ojciec zostawił spuściznę w postaci niewysłanych listów do córki, której
nigdy nie uznał za swoją, ani nie łożył na jej utrzymanie. Pisał każdego roku w
dzień kolejnej rocznicy urodzin wyobrażając sobie, jaka jest. Z owej korespondencji
wyłania się obraz romansu, jaki połączył na pozór obcych sobie ludzi.
Ojciec umiera zostawiając Bess samą z uzyskaną
informacją o posiadaniu przyrodniej siostry. Oprócz niej nie ma żadnej rodziny. Michael
okazuje się w tym czasie nad wyraz pomocny, jednakże nie popiera narzeczonej w
planie odszukania rodzeństwa, a łączące ich do tej pory uczucie gdzieś się
rozwiało nie wytrzymując próby czasu. Bohaterka wyrusza w podróż na spotkanie
długo wyczekiwanej i wymarzonej siostry, która jak się okazało organizuje
wycieczki dla singli. Jak przebiegnie ich pierwsze spotkanie? Czy odnajdą
wspólne korzenie? Czy okażą się gotowe na tak diametralną zmianę w życiu?
Czytając streszczenie z okładki wiedziałam od
pierwszego momentu, że to powieść właśnie dla mnie, ze względu na wątek
poszukiwania nieznanej gałęzi rodziny. Natura genealoga od razu zaczęła
pracować na najwyższych obrotach, ale niestety trochę się zawiodłam na tej
książce. Autorka miała świetny pomysł na fabułę, którego nie potrafiła do końca
wykorzystać i zrealizować.
Uważam za sprawę zupełnie niepotrzebną
charakterystykę klientów kancelarii, w której pracowała Bess, ponieważ
nie wniosło to niczego do samej akcji, a wymagało podzielności uwagi na
dodatkowe, zbędne postaci. Melissa Senate stworzyła zbyt wielu bohaterów, a tak
naprawdę nie dopracowała szczegółów żadnego z nich. Przedstawiła ich w sposób
dosyć pobieżny. Za to Theo, dopiero co poznana miłość Bess został wyidealizowany
ponad przeciętność. Wątpię, czy w prawdziwym życiu istnieją takie jednostki.
Również chęć podzielenia się pokaźnym spadkiem z siostrą wywołała u mnie szereg
wątpliwości i sprzeczności, w dzisiejszym nastawionym na materializm świecie niejednego nie stać na taki gest, jednak po dłuższym namyśle przyznaję, że wydarzenie to jest prawdopodobne. Na szczególną uwagę zasługuje piękna okładka, przy pomocy
której przeniosłam się do nadmorskiego miasteczka będącego tłem wydarzeń.
Szczęśliwa przystań to powieść
obyczajowa, opowiadająca w sposób nieco naiwny o miłości, a co się z tym wiąże
- zazdrości, niewierności oraz poświęceniu dla ratowania związku. Autorka
przedstawiła różne relacje łączące pary, problemy z którymi się zmagają na co dzień.
Związek wymaga pielęgnacji na każdym jego etapie niezależnie od tego, czy jest
się z partnerem od miesiąca, roku, czy wielu lat.
Książkę Melissy Senate odebrałam ogólnie w sposób
pozytywny, za wyjątkiem uwag przedstawionych powyżej. Nie wpłynęło to na
całokształt powieści, którą uważam za wystarczająco ciekawą, by polecić
wszystkim lubiącym ten typ literatury.
Opublikowano na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/166876/szczesliwa-przystan/opinia/11208441
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.pl |
Trochę szkoda niewykorzystanego potencjału powieści, bo zarys fabuły prezentuje się i dla mnie atrakcyjnie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadora - niestety, Autorka bardziej mogła się przyłożyć realizując pomysł na powieść.
UsuńPozdrawiam :)
Niby jest w niej coś ciekawego, ale jakoś nie do końca mnie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńkasia23112511 - mam podobne do Twoich odczucia po lekturze tej książki. Szkoda.
UsuńPozdrawiam :)
Też nie lubię, kiedy w danej powieści występuje zbyt dużo rożnych postaci, które na dodatek są bardzo powierzchownie nakreślone. Taki zamysł zdecydowanie wpływa niekorzystnie na fabułę, dlatego w przypadku powyższej książki, już wiem, że na pewno jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuń