Tytuł: "Smak świeżych malin"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2002
Liczba stron: 190
Malwina to główna bohaterka powieści z wieloma kompleksami na punkcie własnej osoby. Nie jest zadowolona ze swojej wagi i sama decyduje, które diety zastosować, aby uzyskać upragniony efekt. Jednak bezskutecznie. Ma dwadzieścia pięć lat i pisze pracę magisterską. Kiedyś była marzycielką, ale życie osadziło ją boleśnie w miejscu, chciała studiować historię sztuki, ale ostatecznie zdecydowała się na zarządzanie. Dziewczyna martwi się na zapas prawie wszystkim, jest znerwicowana, nie śpi po nocach, stale podjada, w efekcie czego szuka wsparcia u psychiatry. Ten zaś eksperymentalnie przepisuje jej antydepresanty licząc, że któryś z nich w końcu zadziała.
"(...) Może nie warto szarpać się z losem? Walczyć? Może właśnie o to w życiu chodzi, żeby akceptować wszystko, co nam niesie (...)" - [str. 109]
Poza problemami egzystencjalnymi musi zmierzyć się z porzuceniem przez narzeczonego, który zerwał zaledwie w tydzień po zaręczynach, na dodatek zrobił to pierwszego dnia Nowego Roku. Znikający i pojawiający się ojciec również nie należy do prostych tematów, podobnie jak matka, która opowiada w programie telewizyjnym o ich nawet najbardziej intymnych sprawach. Ekscentryczna, aczkolwiek niezwykle miła babcia wróży z kart, a z jej usług korzystają nawet przyjaciółki Malwiny. Nie jest łatwo dziewczynie odnaleźć się w tej skrzywionej rzeczywistości.
"(...) A jeśli Jolka ma rację? Jeśli za parę lat niczego już nie będzie? Nie warto się zamartwiać przyszłością, tylko żyć pełną piersią. Tu i teraz. Chwytać wrażenia jak motyle (...)" - [str. 177]
Smak świeżych malin to bardzo zabawnie napisana współczesna powieść obyczajowa, która przedstawia perypetie zakręconej, typowej polskiej rodziny. Ukazuje realia znalezienia pracy, nawet po ukończeniu studiów o to trudno. Jakie perspektywy mają młodzi ludzie na dobry start w życiu, gdyby nie pomoc zamożnych rodziców i wsparcie z ich strony? Poza tym niewielu rodzi się w bogatej rodzinie. Autorka postawiła przede wszystkim na przyjaźń, bo właśnie takie relacje łączą bohaterów. Wspaniale, kiedy można na nich liczyć w każdej sytuacji. Książka zawiera sporą dawkę pozytywnej energii, a także kończy się happy endem zbyt cukierkowym i wydumanym, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Jednak ma w sobie coś, co nie pozwala jej odłożyć nawet na chwilę, dlatego z wielkim przekonaniem namawiam do lektury.
Moja ocena: 4/5 [bardzo dobra]
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytamy powieści obyczajowe
O autorze:
Izabela Sowa - tajemnicza kobieta trzydziestoletnia. Żyje z pisaniny (artykuły, kojące bajki dla spragnionych złudzeń, tłumaczenia, wróżby w chińskich ciasteczkach...) oraz zabawiania studentów opowieściami o magicznej mocy psychologii społecznej. Typowa sowa: większość dnia przesypia ukryta w krakowskich bibliotekach i czytelniach. Budzi się późnym wieczorem i wtedy zaczyna po-tworzyć. [źródło informacji - okładka książki]
Publikacja:
Lubimy czytać
Moja ocena: 4/5 [bardzo dobra]
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytamy powieści obyczajowe
O autorze:
Izabela Sowa - tajemnicza kobieta trzydziestoletnia. Żyje z pisaniny (artykuły, kojące bajki dla spragnionych złudzeń, tłumaczenia, wróżby w chińskich ciasteczkach...) oraz zabawiania studentów opowieściami o magicznej mocy psychologii społecznej. Typowa sowa: większość dnia przesypia ukryta w krakowskich bibliotekach i czytelniach. Budzi się późnym wieczorem i wtedy zaczyna po-tworzyć. [źródło informacji - okładka książki]
Publikacja:
Lubimy czytać
Kiedyś zaczytywałam się w prozie Sowy, ale w sumie jest dla mnie zbyt fatalistyczna
OdpowiedzUsuń